Slackline, czyli sztuka chodzenia po taśmie [WYWIAD]

29.05.2014

Slackline, czyli sztuka chodzenia po taśmie [WYWIAD]

Być może widzieliście kiedyś w parku gości chodzących na taśmie rozwieszonej pomiędzy drzewami. Zastanawialiście się, co oni wyprawiają? Otóż sztuka chodzenia na taśmie (nie mylić z chodzeniem po linie!) to slackline. Jak się okazuje to świetny sposób na uzupełnienie treningu biegowego. O slackline i highline, czyli chodzeniu na taśmie na wysokości rozmawiamy z Jankiem Gałkiem - prekursorem tej dyscypliny w Polsce. Legitymuje się jednymi z najlepszych osiągnięć na świecie. Jako pierwszy Polak przeszedł legendarny highline na Lost Arrow Spire w USA.

zBiegiemNatury: "Slacklining to sztuka chodzenia i wykonywania tricków na rozciągliwej taśmie o szerokości 25-50 mm" – to cytat ze strony slickline.pl. I jakże trafne określenie! Slackline to prawdziwa sztuka! Czym jest dla Ciebie?

Janek Gałek: Slackline nie sprowadza się dla mnie tylko do formy aktywności fizycznej. Dla mnie jest to styl życia, który pozwala mi lepiej poznać samego siebie, odwiedzić zakątki świata, poznać świetnych ludzi, nowe kultury i spróbować zostawić coś po sobie, wpłynąć w pozytywny sposób na ludzi dookoła mnie. Slackline jako zajęcie samo w sobie jest niezmiernie wymiarowe i pozwala każdemu rozwijać się w swój własny sposób. Możesz wybrać trickline, waterline, highline, longline, rodeoline, czy też zmiksować kilka odmian ze sobą. Ten aspekt indywidualizmu jest dla mnie czymś bardzo atrakcyjnym. Na koniec wyjątkowe są też również korzyści, które płyną z tego zajęcia. Czuje się przez to silniejszy i zrównoważony nie tylko fizycznie, ale i mentalnie.

fot. Jay Janner

Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że w Polsce slackline pojawił się kiedy Ty zacząłeś nim się zajmować?

- Na pewno byli inni Polacy, którzy przede mną spróbowali slackline, ale nikt z nich nie poświęcił temu tyle czasu jak ja. Byłem pierwszą osobą, która zajęła się slackline na serio i odniosła na tym polu sukcesy. Myślę, że dlatego jestem uznawany za prekursora slackline w Polsce.

Czy chodzenie na slacku jest trudne? Jak szybko można się nauczyć?

- Samo chodzenie po taśmie nie jest zbyt trudne, jeśli ktoś da nam niezbędne wskazówki. W dzisiejszych czasach jest łatwiej przez to, że prawie w każdym większym mieście w Polsce znajdziemy społeczność slacklinową, która zawsze chętnie pomaga początkującym. Poza tym większość niezbędnych informacji jest dostępnych w sieci.

Najważniejsze to być cierpliwym i się nie poddawać. Choć niektórym udaje się przejść całą taśmę nawet pierwszego dnia, to zwykle po około tygodniu powinno się to udać każdemu. Jeśli złapaliśmy bakcyla, to później progres będzie coraz szybszy. Po pewnym czasie nie da się już tego zapomnieć, podobnie jak na przykład z bieganiem, czy jazdą na rowerze :)

 

Urban Highline Festival 2010/Lublin

Dasz nam kilka wskazówek od czego zacząć?

Kilka ważnych zasad dla początkujących to zawsze patrzeć na koniec taśmy, a nie pod nogi, zrelaksować się i oddychać cały czas. Nogi powinny być lekko ugięte. Należy pamiętać, żeby ciężar ciała był rozłożony na dwie stopy, a środek ciężkości wypadał pomiędzy nimi. Chodząc po taśmie trzeba zachować prostą sylwetkę i nie przechylać tułowia za bardzo w przód lub w tył. By zachować równowagę musimy używać rozłożonych ramion, bioder i reszty ciała.

Na początek najlepiej spróbować ustać na taśmie w miejscu, następnie balansować na jednej nodze i na koniec spróbować postawić pierwsze kroki. Co najważniejsze trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość i nie zapominać, by przy tym dobrze się bawić ;)

Ty jesteś specem w highline. Wytłumaczysz nam, na czym polega?

- Highline to w skrócie slackline wysoko nad ziemią. Taśma może być zamontowana pomiędzy dwoma obiektami np. w górach, czy też pomiędzy dwoma budynkami, drzewami etc. Cały system jest zdublowany, a przez to zupełnie bezpieczny, jak długo highliner ma przywiązaną do uprzęży wspinaczkowej lonżę przymocowaną do ringów wleczonych na taśmę i linę asekuracyjną. Oczywiście highline można również pokonywać bez lub z ograniczoną asekuracją i wtedy staje się to naprawdę niebezpieczne, ale jest to indywidualny wybór doświadczonych osób i nikogo do tego nie namawiam.

Free-solo na "Old Man's Gap" Highline położonym na Mt. Lemmon/Arizona/USA, fot. Jordan Tybon

Masz osiągnięcia zarówno w dziedzinie highline – najdłuższy, jak i highline - najwyższy, a także różnych odmianach slackline. Jeździsz po całym świecie. Pamiętasz jakiś wyjątkowy wyjazd, przejście?

- Było ich zbyt wiele i praktycznie, każdy z nich był wyjątkowy. Z każdego mam pełno miłych wspomnień.

Bardzo dobrze wspominam zeszłoroczny wyjazd do Stanów Zjednoczonych, wizytę w Meksyku, Szwajcarii i dwa wyjazdy do Maroko, gdzie wytyczyliśmy pierwsze highline’y. Zwykle najfajniejsze są wyjazdy, gdzie udaje się wszystko co było zaplanowane i czuje się ogromną satysfakcję lub też wyprawy, gdzie wszystko idzie źle i zaczyna się prawdziwa przygoda. To wszystko zawsze w pięknym miejscu i z grupą przyjaciół.

Zdarza Ci się biegać?

Zdecydowanie. Teraz wracam do zdrowia po wypadku wspinaczkowym, którego skutkiem było wieloodłamowe złamanie prawego podudzia, więc niestety noga nie jest jeszcze wystarczająco mocna na powtarzające się uderzenie przy kroku biegowym, lecz zdecydowanie śnię o tym po nocach. Za młodu moją pierwszą pasją były biegi przełajowe i bieganie po górach, więc po dziś dzień biegam, głównie traktując bieganie jako trening wydolnościowy w ramach programu SIR (siła, intensywność, relaks), by uzupełnić trening wspinaczkowy i slackline’owy.

Free-solo na "Hall of Horrors" Highline w Joshua Tree, CA/USA, fot. Faith Dickey

Slackline może być świetnym uzupełnieniem treningu biegowego. Dlaczego?

- Trening slackline wzmacnia i poprawia stabilizację stawów skokowych i kolan. Poza tym poprawia równowagę oraz percepcję ruchową. Wydaje mi się, że te argumenty wystarczą, by wprowadzić slackline do swojego planu jako uzupełnienie treningu, np. w aktywne dni odpoczynkowe.

Sponsor tytularny